Sędziowie strajkują - co z rozgrywkami?

Sędziowie strajkują - co z rozgrywkami?

W ostatnich dniach doszło do niecodziennej sytuacji w środowisku piłkarskim. Co takiego się wydarzyło zdradza tytuł tego artykułu - dolnośląscy sędziowie postanowili przeciwstawić się traktowaniu ich jak zła koniecznego czy piątego koła u wozu.

Sędziowie mają za złe swoim władzom - przede wszystkim prezesowi DolZPN Andrzejowi Padewskiemu to w jaki sposób przekazał im komunikat o tym jak w nadchodzącej wielkimi krokami rundzie mają się rozliczać z klubami. Poszło o to, że sędziowie zostali postawieni przed faktem dokonanym i nie pozwolono 700 osobom (tylu jest arbitrów na Dolnym Śląsku) na przedstawienie choćby jednej własnej koncepcji w sprawie rozliczeń sędziów.

Od 2007 roku ceny znacząco wzrosły. Każdy z utęsknieniem patrzy na stare zdjęcia, gdzie ceny paliw oscylowały w granicach 3 zł za litr. Sędziowie podwyżkę dostali dopiero teraz. Ile? 5 zł. Skoro dostali podwyżkę to dlaczego strajkują? A no dlatego, że podwyżka, którą chwalił się prezes Padewski okazała się przykrywką do tego co przedstawił miesiąc później. Nie przez przypadek podałem przykład cen paliwa. Otóż od tej rundy sędziowie zamiast pobierać z klubu trzy ekwiwalenty za dojazd (bez względu iloma samochodami na mecz przybyli) mają pobierać tyle ekwiwalentów iloma samochodami na mecz przyjechali. Dlaczego do tej pory pobierali trzy "dojazdy" skoro przyjechali jednym samochodem? Zadając to pytanie dochodzimy do sedna sprawy. Nie zawsze na mecz można przyjechać razem, sędziowie nie mieszkają w jednej miejscowości. Zazwyczaj dwóch dojeżdżało do trzeciego lub kierowca "zbierał" kolegów w drodze na mecz. Zazwyczaj podróżują z pierwszego na drugi mecz z innych miejscowości w międzyczasie "wymieniając" asystentów. Dodatkowo zdarza się, ze między spotkaniami mają kilkugodzinną przerwę. W tym czasie wracają do domów lub jadą na obiad. Sędziowie starali jeździć na mecz razem, aby było jak najtaniej. Przecież każdy by tak robił. Teraz im ten przywilej zabrano.

Kluby się burzyły, krzyczały, pisały pisma do prezesa. Ten myślał, myślał i wymyślił... Jak sędziowie przyjadą jednym samochodem to płacicie kierowcy 84 gr za kilometr. Natomiast jeśli przyjadą samochodami dwoma lub trzema to kierowcy należy się tylko 45 gr za kilometr. (To jadąc osobno samochód spala o połowę mniej paliwa?) Sędzia przyjeżdżając na mecz motorem dostanie tylko 23 gr za przejechany kilometr.

Sędziowie przeciwstawili się nowemu systemowi. Zaczęli korespondować z Prezesem na jego facebook'owym koncie. Niestety spotkali się z bardzo agresywnym nastawieniem i kłamliwymi wpisami. Między innymi o tym ile to nie zarabiają sędziowie w Niemczech. Prezes chyba nie przewidział, że jeden z sędziów informacje te zweryfikuje. Okazało się, że wyliczenia Pana Padewskiego były wyssane z palca. Atmosfera była coraz gorętsza. Ktoś rzucił hasło - strajk. Na portalu powstała strona "Strajk Sędziów Piłki Nożnej - woj. Dolnośląskie", który ma już 503 polubienia. Sędziowie postanowili, że nie pozwolą na takie traktowanie i "urlopowali się". Nie chcą walczyć z klubami. Wiedzą o tym, że te borykają się z problemami finansowymi. Zresztą większość prezesów klubów popiera sędziów. Nie rozumieją dlaczego zabiera się sędziom, zamiast obniżyć lub zlikwidować opłaty startowe, które wynoszą ok. 2 - 3 tysięcy za sezon. Dodatkowo płacić trzeba za kartki zawodników, za zarejestrowanie nowych zawodników itd.

W okręgu wałbrzyskim WSZYSCY sędziowie udali się na urlopy, co oznacza, że rozgrywki mogą zostać zagrożone! Henrykowianka i inne kluby mogą oczywiście grać, ale bez sędziów. W jaki sposób grać bez sędziów?! Prezes uważa, że jeśli sędziowie nie chcą sędziować to nie muszą. Będą sędziować ludzie przypadkowi (tzw. sędziowie klubowi), którzy się na to zgodzą. Bez żadnego kursu! Drugim pomysłem jest aby po boiskach biegali byli zawodnicy tacy jak cyt."Dariusz Sztylka i Krzysztof Ostrowski".

Obecnie na Dolnym Śląsku ok. 80 % sędziów jest na urlopie. Będą "odpoczywać", aż ktoś nie zacznie z nimi rozmawiać. W środę 23 lutego ma dojść do spotkania przedstawicieli środowiska sędziowskiego z prezesem Andrzejem Padewskim. Oby rozmowy zakończyły się sukcesem, bo nikt nie chce siedzieć w domu. Przecież żaden kibic, zawodnik czy sędzia nie wytrzyma całego weekendu przed telewizorem.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości